Przeskocz do treści

A może by tak tym wszystkim pieprznąć i przeprowadzić się w Bieszczady? 6

Postanowiłem zacząć pisać bloga, gdyż chcę zbudować dom . Poniższy blog ma mi pomóc w zebraniu wiedzy i pomysłów potrzebnych do tego celu. Oczywiście mógłbym kolekcjonować potrzebną wiedzę w swojej głowie, notatkach na komputerze, książkach i czasopismach na półkach itp. Co już od dłuższego czasu czynię. Ponieważ uporządkowanie znalezionych rozwiązań przybrało formę notatek, bardzo podobnych do wpisów blogowych, postanowiłem się nimi podzielić. Dla mnie żaden koszt, a da mi szansę poznania opinii innych osób na ten temat.

Dom buduję dla swojej rodziny , a więc chcę postawić taki dom, który spełnia nasze wymagania. Nie stawiam domu na pokaz, dla sąsiada, ministra czy w wyniku presji środowiskowej. Jego zadaniem jest podniesienie komfortu i bezpieczeństwa życia mojej rodziny. A te potrzeby ostro odstają od przeciętnych, o czym przekonaliśmy się, przeglądając katalogi z projektami domów typowych. Po zapoznaniu się z kilkoma tysiącami projektów gotowych nie udało nam się znaleźć ani jednego projektu, który choćby w połowie odpowiadał naszym potrzebom.

Bieszczady mają kilka przewag nad Krakowem , ale i wad. Dla nas najważniejszym było życie bez smogu i bez hałasu. Ciężko znaleźć jakieś miejsce bez smogu które jest bliżej Krakowa niż Bieszczady... Choć nawet tutaj znalezienie miejsca bez smogu i hałasu nie jest łatwe, o ile nie planuje się żyć w głębi lasu. Z Bieszczad jest blisko do słowackich i węgierskich ciepłych źródeł, do Hajdúszoboszló można wyjechać rano, by wrócić wieczorem. Uwielbiam Tokay, będziemy mieli blisko na Ukrainę, choćby na tanie zakupy. Ogródek, a w zasadzie ogród, sad i wędzarnia jest w ramach działki budowlanej.

Z drugiej strony nasze życie zawodowe i towarzyskie skoncentrowane jest w Krakowie. W dużym mieście jest łatwy dostęp do pracy, rozrywki i kultury. Na szczęście mam taką pracę, którą w dużym stopniu jestem w stanie wykonywać zdalnie, pracuję głównie w domu, w Krakowie muszę się pokazać tylko na parę dni w miesiącu. Moja Pani ma trochę trudniej, ale mamy kilka lat by to zmienić. Od dawna do pubu, restauracji czy kina wychodzimy nie częściej niż raz w miesiącu, na wystawy chodzimy niewiele częściej – spokojnie możemy połączyć comiesięczny, kilkudniowy wyjazd do Krakowa w związku z pracą, z aktywnością kulturowo-towarzyską. Zresztą spodziewamy się częstych odwiedzin rodziny i przyjaciół w Bieszczadach, co potwierdzają doświadczenia żony. Większość rodziny Mojej Pani mieszka w tych okolicach, wujostwo ma dom dosłownie po drugiej stronie płotu. Trudniej będę miał w związku z koniecznymi wyjazdami do Warszawy, Gdańska czy Wrocławia, ale te mam kilka razy w roku i jakoś to zniosę.

W najbliższych wpisach dokładnie opiszę nasze oczekiwania co do przyszłego domu, bo to one determinują jaki będzie. Zaraz po kosztach... Komentujących proszę o uszanowanie tego, wszelkie komentarze z gatunku „Po co Ci piwnica, to głupie”, będę bezlitośnie wycinał, bez poniżania się do polemiki. Bardzo mile widziane są za to komentarze merytoryczne, w stylu: „Koszt piwnicy, którą planujesz to 90 000 zł, a koszt postawienia budynku gospodarczego o podobnej funkcjonalności to 40 000zł, na dowód załączam przykładowe wyliczenia”. Czy komentarz: „Sam zrobiłem podobną piwnicę i po 3 latach pojawił mi się problem z grzybem”. O mojej polityce moderowania komentarzy więcej w tym wpisie.

Potrzebujemy sami stworzyć taki projekt, który zaniesiemy do architekta i budowlańców, aby go sprawdzili i ewentualnie zmodyfikowali. Teoretycznie moglibyśmy się zdać na wiedzę architekta, któremu opiszemy nasze potrzeby a on stworzy idealny projekt. Mamy wielu znajomych architektów i instalatorów. Fachowców, a nie jedynie posiadaczy stosownego papierka. Rozmawialiśmy i doskonale wiemy, że każdy z nich ma swoje przyzwyczajenia. Swoje ulubione rozwiązania, które niekoniecznie pasują do naszych potrzeb.

Żona i ja mamy całkiem spore doświadczenie i wiedzę związaną z nieruchomościami, budownictwem, wyposażeniem wnętrz, czy instalacjami. Wprawdzie żadne z nas nie jest formalnie budowlańcem czy instalatorem (no dobra, Pani Moja jest architektem krajobrazu), ale pracowaliśmy „w nieruchomościach”, mamy za sobą szereg remontów, budów, projektów, wykonywanych czy to dla siebie czy innych. Stawiałem mury, kładłem instalacje, malowałem, burzyłem, nosiłem worki z gruzem i cementem. Żona sadziła drzewa, zarządzała ekipami wykonującymi modernizację budynków, ogrodów, mieszkań, sama przeprowadzała renowacje mebli itp. Jak na amatorów, mamy dużą wiedzę praktyczną i teoretyczną.

W następnych notkach opiszę skąd czerpię wiedzę i jak oceniam jej przydatność. Przy każdym wpisie dotyczącym konkretnego rozwiązania przeprowadzę porównanie kilku alternatywnych rozwiązań. W możliwie największym stopniu posługując się twardymi faktami, liczbami i własnym doświadczeniem. Choć nie wzgardzę wiarygodnymi opiniami innych ludzi. Każde rozwiązanie ocenię według moich kryteriów przydatności, o czym już w kolejnej notatce.

Mam nadzieję, że ten blog przysłuży się nie tylko mojej rodzinie, ale też części czytelników. Liczę, że starczy mi też determinacji, aby go prowadzić. Budowę planujemy w okolicach roku 2021, wytrwałość w pisaniu bloga będzie potrzebna.

Opublikowano Kategorie Przemyślenia 6 komentarzy do A może by tak tym wszystkim pieprznąć i przeprowadzić się w Bieszczady?